Praczet - Adam - Nunas

UpadekUpadekUpadek

Upadek

Trudno i tak jej nie kochałem, czy to źle? Nie wiem, na początku to było coś wielka namiętność, uczucie, a przede wszystkim pożądanie, ale jakie niesamowite wielkie i wręcz nie do pokonania, za każdym kiedy się spotykaliśmy można było się rozbić o zjonizowane powietrze tworzące się między nami.Pamiętam mój pierwszy raz tak jakby to było wczoraj, na początku zaczęło się to całkiem niewinnie, ale wojny też się tak zaczynają, i jak ta Tuwimowa lokomotywa, najpierw powoli, z mozołem ospale, a z czasem..., co to był za ranek!!!!!. Ale wszystko od początku, chyba powinienem się przedstawić mam na imię Rudolf, tak jak ten na jak mu Walentino, a może Warentino, nie wiem tyle razy słyszałem odludzi to stwierdzenie, że w tej chwili już sam nie wiem, jak się nazwisko tego pana pisze. O sobie mógłbym pisać godzinami setki stron zajęło by mi opisanie dziecinnych lat i to też tylko do zerówki, ale pominę to, zacznę od tego jak ją poznałem i kim wtedy byłem, no cóż więc byłem bogiem, tak!Potrafiłem latać, a moje słowo było jak malutki wybuch jądrowy wszystko mogłem zmienić, ale nie używałem tego przy śmiertelnikach. Byłem bogiem, dlaczego? Bo byłem lepszy od większości, bo miałem swoje zasady i prawiłem morale jak na boga przystało, byłem ponad i powiem, że podobało mi się,ale czasy się zmieniają, religie też upadają, ale niektórzy jeszcze we mnie wierzą. Tak więc byłem panem siebie i innych,rządziłem, miałem taką małą galaktykę kilka gwiazd trochę  planet no i oczywiście czasami jakiś śmieć, ale było całkiem nieźle. Poznałem ją, taka planetka średniej wielkości, urodę jakąś tam miała, ale bardzo miło mi się z nią czas spędzało, poznałem tam typową mieszkankę, Julia,wiem że to trochę typowe imię, ale to co, nikt nie jest idealny, oczywiście na początku było to tylko cześć, czasami nawet cześć co słychać i tym podobne, pewnego razu prawie bym upadł przez nią, ale na szczęście nic się nie stało. I któregoś razu tego wieczoru, no wiecie tego wieczoru tuż przedrankiem, przyszło do mnie wraz z innymi wiernymi, pomodlić się, a zapomniałem się, wśród tych śmiertelnych była jedna nieśmiertelna. Prawie mi dorównywała. No więc przyszły.Pamiętam to była ta noc, wieczór wszyscy na wspólnym ołtarzu, oglądamy coś tam, chyba jakieś bajki, ona tuż koło mnie, słyszę jej myśli trochę chaotyczne, ale niestety ludzie jeszcze się nie nauczyli opanowywać. Patrzę na nią jak jej klatka piersiowa rytmicznie pokonuje syzyfową drogę w tą i z powrotem, góra i dół, obserwowałem to tak przez chwilę, aż mi się jej żal zrobiło, biedaczka tak się męczyła,wystarczyło by ją tylko trochę, o fujj jaka czarna myśl, ale jednak coś w niej było, nie wiem może to te jej ciepło, albo sposób w jaki wypuszczała powietrze, coś może to, że w sposób zupełnie nerwowy, poprawiała sobie cały czas włosy, a może to po prostu był początek równi pochyłej, dobrze, że już jestem za równią, no więc.. Może to jej włosy, piękne długie, krwiste, trochę trącało rudym kolorem, ale to nic. I nagle nie wiadomo skąd przyszedł impuls był tak krótki i tak silny, że pokonał moją wolę zanim ona podniosła krzyk, mimo tego, że impuls był krótki, to nastąpiła kupa dziwnych rzeczy które nie powinny się mojej boskości przytrafić, a wiecie co jest najgorsze, że wykorzystałem przy tym moją boskość i spryt. Pierwszym ruchem jaki wykonałem to było niewinne dotknięcie ręki, no może nie tak zupełnie niewinne,tak może i wyglądało, ale wcale takie nie było, w tym dotknięciu było tyle elektryczności i magii, że zwarły się wszystkie moje zabezpieczenia, choć nie do końca, istniała jeszcze pewna bariera, granica, tzw. końcem galaktyki, tylko dotyk, ręki i nic więcej, ale coś stało, we mnie wzbudziła się fala pożądania, która naruszała barierę, tylko ręce,ale ciężko je było w takiej pozycji dłużej utrzymać, trzeba było z nimi coś zrobić, fajne wytłumaczenie dla świadomości,ale nie, podświadomość była cały czas pewna do czego zmierzam, więc ręce w dół, ale tak było niewygodnie, trzeba było się przekręcić, nogi, no cóż plączą się, no to trzeba je tak zaplątać aby się nie zsuwały, ale co to moja dłoń dotknęła piersi, pożądanie rozwaliło moją barierę dotyku, ale to nie było takie zburzenie nie to była powolna ewolucja przenoszenia bariery dalej, to było całkiem naturalne,niezauważalne, ok. więc teraz cała górna część do mojej dyspozycji, powolutku jak taternik badający nowe szlaki moja ręka, posuwała się w górę i w dół w górę i w dół, jak syzyf ciągle to samo, ale takim syzyfem mógłbym zostać,oczywiście istniały pewne granice, od piersi w dół tuż do pępka, nic dalej, tylko ta sfera, ale nie moja podświadomość,wraz z pożądaniem utworzyli agencję reklamową tak aby otępić tych ze świadomości i udawało mi się nie mniej jak 30 min i już obszar się rozszerzył, moja dłoń potykają się o tkaninę (tu zaznaczę, że podświadomość poganiana pożądaniem rozpoczęły kampanię przeciw tkaninie) dotykała odbijając się od brzuch i piersi aby zaraz po chwili znowu dotknąć, musnąć przytulić, umysł krzyczał, ciało drżało, czułem jak ona pod moją ręką żywo reaguje, to się napręża to rozluźnia to znowu trochę się przesuwa, cały czas delikatnie, tak aby nie przewrócić tego co się osiągnęło, cały mój skondensowany spryt i delikatność pracowały nad tym żeby każdy nowy krok przepchnięty przez podświadomość i zaakceptowany przez świadomość wdrożyć wżycie tak aby osoba (ona) tego się nie domyśliła, i tak po pewnym czasie, udało mi się pokonać tkaninową barierę i ....no i było kilka szczegółów w tym mokre pocałunki gorące i prężne ... no ale nie powiem już więcej i tak się stoczyłem się dość nisko, a po za tym, za 15 min zamykają skup butelek z pod mostu do tego skupu jest ok. 13 min drogi, a muszę jeszcze zakryć mój karton.

Najnowszy Act

Najnowszy Smok

Najnowszy Rysunek