Praczet - Adam - Nunas

Fajnie jestFajnie jestFajnie jest

Fajnie jest

Minął dworzec i pogrążony w rozmyślaniach sunął dalej...

... fajnie jest iść zatopionym w ciszy, przymknąć powieki, odprężyć się, no oczywiście zawsze istnieje prawdopodobieństwo tego, że można się potknąć, ale rozkosz jaką daję nam to takie błogie szczęście nie można niczym zaćmić. Dla mnie jest to zupełnie nowe uczucie, taki spokój, zamykam oczy, zaczynam dialog z ciszą, rozmowa o niczym i o wszystkim, nie narzekam. Pamiętam, w przeszłości każdy mój monolog zaczynał się od słów, "i znowu nic", a później tysiąc słów o moich poszukiwaniach, o bezowocnych poszukiwaniach własnej legendy. Teraz jest w zupełności inaczej, od maja wszystko uległo radykalnym zmianom, pora deszczowa minęła, choć ja osobiście lubię deszcz . Od czasu jak ziściłem swoją legendę wszystko toczy się inaczej. Życie moje jedzie teraz torem marzeń i snów, pięknych kolorowych snów. Tak powinno wyglądać życie każdego człowieka. Teraz rozmowa, zatapianie się w ciszy jest niczym cudowny zachód słońca, otula cię złotem swego spokoju, pieści promykiem ostatniego tchnienia. Nawet ta ulica, te zimne kolory szarości asfaltu wydają się cudowne, takie inne, w tym ich chłodzie jest coś z... z uczucia jakie dostarcza nam pierwsze liźnięcie loda, słodycz, chłód, ucieczkę od upału rzeczywistości... 

Ludzie mijali go dziwnie się patrząc, bo w rzeczy samej widok ten był trochę niesamowity: człowiek idący i uśmiechający się sam do siebie. Był tak pochłonięty szczęściem, że nie zwracał uwagi na ich bezczelne spojrzenia, nawet nie był do końca świadomy, że go ktokolwiek mijał, ani też, że wszedł na ulicę wprost pod nadjeżdżający samochód. I wszystko zamarło, kobieta sprzedająca tulipany, znieruchomiała, twarz wykrzywił jej grymas bólu i niemego krzyku, zdawało się, że szklanka, upuszczona przez młodziutką kelnerkę w za krótkiej spódniczce, zawisała w powietrzu. Wszystko przez ułamek sekundy, było zamrożone w tej groteskowej stop-klatce.

I nagle, jak za odjęciem ręki, wszystko na nowo ożyło. Człowiek upadł na asfalt, znacząc go pąsowym kolorem, swej tragedii. Szklanka zakończyła swój lot efektownym hukiem i krótkim refleksem słońca. Z samochodu wysiadła bladziutka dziewczyna, malutkie, równie blade co cera, ustka poruszały się w modlitwie, albo bezwładnym łkaniu. Nachyliła się nad młodzieńcem, popatrzyła się na niego, był w jej wieku, przed nim całe życie..., przed nim mogło być całe życie. W koło zebrała się grupka gapiów. Nagle panujący harmider przerwał dziwny, ledwie słyszalny dźwięk. Wszyscy po raz drugi zamarli. Dźwięk się powtórzył, coś jakby motyl uderzył w kryształowy kielich. Po raz trzeci powietrze zadrgało szlachetnym rytmem. Wszystkich uwaga skupiła się w jednym miejscu, na ów nieszczęsną kobietę, a może raczej na nieszczęsnego młodego człowieka, gdy dźwięk rozległ się po raz czwarty nie było wątpliwości, że to łzy, płynące z oczu dziewczyny ...

- Nie chciałam, wiedziałam ... i po co ... po co to wszystko, ja naprawdę chciałam jak najlepiej...

Młody człowiek drgnął.

- Cii ... nie przejmuj się.. mój .. - spazmatyczny kaszel przerwał mu, kąciki ust wypełniły się krwią..- anioł stróż pewnie miał .... wolne ...

- Nie to nie tak, proszę wybacz, ja wiedziałam, po prostu wiedziałam, spieszyłam się, chciałam zdążyć przed wypadkiem, wiedziałam, że tak będzie, powiedział mi "życzliwy" ja chciałam Cię uratować, nie zranić, nie. Ja nie miałam dziś wolnego...

Najnowszy Act

Najnowszy Smok

Najnowszy Rysunek